Podczas debaty na temat zmian w ustawie narkotykowej bardzo ciekawe wystąpienie z sejmowej mównicy zaprezentowała posłanka Kempa. Jej słowa poparł później Jarosław Kaczyński w rozmowie z dziennikarzami. Otóż pani Kempa spytała oskarżycielskim tonem jakiej mafii sprzyja PO proponując możliwość odstąpienia od karania człowieka, przy którym policja znalazła nieznaczną ilość substancji zakazanej. Jednocześnie podniesiono kary dla dilerów. Nauczony doświadczeniem wiem, że wszelkie oskarżenia rzucane przez PiSowskich notabli są sygnałem, iż to właśnie oni powinni być głównym podejrzanym w danej sprawie. Przyjrzyjmy się więc temu bliżej.
Nasza ustawa wprowadzona jedenaście lat temu jest na tle innych państw europejskich jest niezwykle restrykcyjna. Skutki tego prawa są w sumie opłakane. Skazano ponad 300 tyś ludzi. Z tego dilerów było najwyżej kilka procent. W miażdżącej większości byli to młodzi ludzie i okazjonalni użytkownicy substancji zakazanych. Posiadali przy sobie najczęściej marihuanę bądź haszysz, ekstazy, amfetaminę lud LSD. Koszty to bezpośrednie to około 80 mln złotych rocznie. Koszty pośrednie i społeczne trudne do oszacowania, ale spokojnie można oszacować je na miliardy. Spora część skazanych straciła pracę, zostali wyrzuceni z uczelni. Zamknięta została dla nich droga do wielu miejsc pracy i często zrujnowano im życie. Prawo tworzy nową grupę przestępców, ze szkodą dla Polski. Szczególnie w mniejszych miejscowościach jest to problem. Często z tych właśnie ludzi rekrutują się następnie członkowie grup przestępczych. Po kontaktach więziennych, bez możliwości znalezienia pracy z poczuciem krzywdy za niesłuszne w ich mniemaniu ukaranie są łatwym celem dla półświatka. Substancje nielegalne są jednym z głównych źródeł dochodów mafii. Tak więc ta ustawa jest dla nich żyłą złota. Jakakolwiek liberalizacja to niebezpieczeństwo zmniejszenia dochodów i trudniejsza rekrutacja „pracowników”.
Na temat szkodliwości zdrowotnej i społecznej używek napisano wiele. Liczne, najnowsze badania dowodzą, że najgorsze prócz opiatów i cracku, są alkohol i nikotyna i leki. Te trzy ostatnie zgarniają największe żniwo śmiertelne wśród społeczeństwa, alkohol dodatkowo zamienia w piekło życie wielu ludzi nie pijących, ale mających do czynienia z pijakami. Marihuana, halucynogeny i ekstazy są stosunkowo mało szkodliwe i mało dokuczliwe społecznie. Za to zanieczyszczanie tych substancji przez dilerów najróżniejszym syfem jest dużym problemem. Dzisiejsze prawo zupełnie ignorując fakty penalizuje posiadanie substancji mniej szkodliwych, jednocześnie legalizując te o najniebezpieczniejszym potencjale. Posłowie PiS nadal chcą ścigać i wsadzać do więzienia na nasz koszt, użytkowników substancji dziś nielegalnych. Jeśli pod uwagę weźmiemy dobro obywateli i państwa pytam, gdzie tu logika? Jeśli zaś spojrzymy na zyski finansowe wszystko staje się jasne. Na alkoholu, papierosach zarabia państwo. Na tzw. narkotykach zarabia mafia, w skali świata to ponad 300 mld dolarów rocznie. Widać tu idealny i czytelny podział zysków.
Reasumując, albo mamy do czynienia z porażającą głupotą PiS, albo prymitywną, szkodliwą, populistyczną demagogią, albo czymś jeszcze gorszym. Tak więc zasadnym staje się pytanie, kto płaci obrońcom tak restrykcyjnego prawa narkotykowego? Jaka mafia płaci Kempie i Kaczyńskiemu?