Namiot

   Od niedzieli stowarzyszenie „Solidarni 2010” z prezes Ewą Stankiewicz na czele, urządzają sobie harce po Krakowskim Przedmieściu . Dopominają się spełnienia kilku absurdalnych postulatów. Chcą dymisji rządu z premierem Tuskiem na czele, za wyimaginowaną zdradę interesów państwa polskiego i jeszcze kilku innych równie interesujących i możliwych do spełnienia rzeczy. Najpierw rozbili namiot pod Prezydenckim Pałacem, a gdy został usunięty przez straż miejską , noszą go w tą i z powrotem po trotuarze. Podczas interwencji służb porządkowych ktoś tam zaatakował strażnika, strażnicy odpowiedzieli  siłą, protestujący wzywali karetki, odgrażali się i zapowiadali eskalację protestu. Wszystko to odbywa się pod okiem kamer i świetle fleszy aparatów fotograficznych. Generalnie w demokratycznym kraju można sobie demonstrować, o ile nie przekracza się norm prawnych. Jeśli protestujący je naruszają, to funkcjonariusze powinni interweniować od razu. Mam co prawda pretensje do odpowiednich służb, że z tą interwencją jest słabiutko i toleruje się liczne przykłady łamania prawa. Ale niech tam, nie o tym chciałem tu napisać. To na co chciałem zwrócić uwagę to głupota i prymitywizm tego protestu. Czy te tysiące ludzi popierających Kaczyńskiego nie potrafią wymyślić jakiegoś bardziej ambitnego  i ciekawszego sposobu na protest? Czy nie są w stanie wysilić się odrobinkę i wpaść na coś więcej niż zakup namiotu z marketu, z którym wałęsają się po Krakowskim Przedmieściu? Przecież to budzi tylko śmiech i politowanie. Moi drodzy , jedynie prawdziwi Polacy, nie stać Was na coś lepszego niż ta dziadowska płachta?